Przygotowując poprzednią ankietę, naszą uwagę zwrócił sushi bar Kuro by Panamo. Powstał niedawno, a wnętrze na zdjęciach wydawało się nam atrakcyjne. Na tych samych zdjęciach zauważyliśmy również sushi mastera, którego cenimy i pamiętamy z Sakany. Te wszystkie czynniki sprawiły, że zrobiliśmy sobie daleką jak na mieszkańców Grunwaldu wycieczkę na osiedle Polanka…
ONA:
Do Kuro by Panamo wybraliśmy się ze względu na szczególną okazję. Powód do świętowania należał raczej do tych „grubych”, a nasi towarzysze domagali się japońskiej uczty. Mniej więcej w ten sposób, w czteroosobowym gronie dotarliśmy do Kuro, trochę przy tym ryzykując – nigdy wcześniej tam nie byliśmy, a jedyną wiedzę o tym lokalu dostarczył nam Facebook.
Nigdy wcześniej nie byłam też na osiedlu Polanka i szczerze powiem, że trochę mnie ono przytłoczyło wszechobecnym betonem. To przytłoczenie przełożyło się też na ocenę wnętrza Kuro. Bo choć początkowo to miejsce zachęciło mnie właśnie wystrojem, to po wejściu do środka trochę ochłonęłam. Oczywiście bez przesady. Wszystko było całkiem zgrabnie zaprojektowane. Proste i oszczędne wnętrze zostało przełamane trzema wyrazistymi elementami: czerwonym siedziskiem biegnącym wzdłuż okien, ciemną tapetą z motywem roślinnym i barem, którego linia nawiązywała do kształtu fali. Niemniej duże okna bezlitośnie przypominały o tym co za nimi. Po krótkim zapoznaniu się z wnętrzem i menu, przyszedł czas na zamówienie. Dowiedzieliśmy się wówczas, że lokal nie ma jeszcze koncesji na sprzedaż alkoholu. Tak się szczęśliwie złożyło, że byliśmy akurat w posiadaniu butelki musującego wina cava Perelada. W związku z tym, zapytaliśmy obsługę, czy jest możliwość wypicia własnego alkoholu. Obsługująca nas Pani nie widziała w tym najmniejszego problemu, co więcej, wino schłodziła, otworzyła i przyniosła kieliszki. Wiem, że była to raczej niecodzienna sytuacja, niemniej muszę przyznać, że w tym wypadku obsługa spisała się na medal.
Z menu wybrałam między innymi bulion chili z pierożkami wegetariańskimi i sałatkę z kiszonej kapusty pekińskiej z chili (kimchi). Zdaje się, że oba dania zostały potraktowane sambal oelek (słonawa pasta z czerwonych papryczek chili) dzięki czemu były dość pikantne. Zupa i pierożki były ciepłe i rozgrzewające i bardzo mi smakowały. Kimchi natomiast, smakowała jak pikantna wersja naszej kiszonej kapusty (raczej z tych lekko kiszonych). Smak zaskakiwał jednak w zestawieniu z widokiem kawałków kapusty pekińskiej (ogólnie widok nie do końca apetyczny, ale w smaku nieźle). Dalej zamówiliśmy duży zestaw o nazwie KURO RO KU, składający się z 55 kawałków nigiri, maki i sashimi z użyciem kilku gatunków ryb (tilapia, łosoś, tuńczyk, ryba maślana + krewetka i paluszek krabowy) w różnych konfiguracjach + maki wegetariańskie i krewetka w tempurze. Wszystko było do zjedzenia, choć bez większych zachwytów. Kawałki sushi różniły się między sobą wielkością, a wykonanie nie było do końca precyzyjne. Natomiast dodatek do sashimi stanowiła tylko tykwa. W trakcie jedzenia zestawu Pani kelnerka przyniosła nam maki w tempurze jako bonus od sushi mastera, który dodał, iż to z okazji naszego świętowania. Było to bardzo miłe, niestety w moim przypadku nie do końca trafione. Wszystkim bardzo smakowało, ja jednak do tego wynalazku miałam stosunek letni. Całe kawałki sushi maki, zanurzone w tempurze, usmażone w głębokim tłuszczu i podane z pikantnym, ciężkim sosem przywołały skojarzenia z frytkami z majonezem i ketchupem. I szczerze mówiąc jak dla mnie prezentowały podobne walory smakowe. Niemniej jest to moje osobiste uprzedzenie. Na koniec zamówiłam jeszcze maki z grilowanym węgorzem, słodkim sosem i sezamem. I tu byłam już w domu! Było bardzo, bardzo smaczne. Wytrawny, ciepły węgorz w zestawieniu z tą lepiącą i gęstą słodyczą, niezmiennie przyprawia mnie o przyspieszone bicie serca. Tak jak wspomniałam wcześniej, jedzeniu towarzyszyła butelka przyjemnej, hiszpańskiej cavy oraz zielona herbata o aromacie wiśni.
W przypadku Kuro, tak jak w przypadku innych nowo otwartych lokali poczekałabym jeszcze z ostateczną oceną, dając właścicielom trochę czasu na poprawę wszelkich niedociągnięć. Jak wiadomo nie wszystko można od początku przewidzieć. Muszę także podkreślić, że całe wyjście upłynęło w przesympatycznej atmosferze. Obsługa tego lokalu to z pewnością bardzo solidny fundament do dalszego budowania ciekawego miejsca. A to co wskazałam na minus, to raczej łatwe do poprawienia potknięcia.
Jedzenie: 4
Obsługa: 5
Wystrój: 4
Jakość do ceny: 4
ON:
Wnętrze restauracji prezentowało się świetnie na panoramicznych zdjęciach w Internecie. Na żywo nie zrobiło jednak na mnie takiego wrażenia. Nie, żeby było z nim coś szczególnie nie tak, niemniej podziałała na mnie trudna do zdefiniowania aura nowoczesnego blokowiska, a wnętrze wydało się chłodne względem wcześniejszych wyobrażeń. Trochę chłodnawo było też dosłownie, niemniej obsługa zadziałała w tej kwestii na widok klientów, bowiem po kilkunastu minutach odczułem, że słusznie włączono ogrzewanie.
Zamówiłem Tom Kha Gai – słodko-pikantną zupę tajską na bazie mleczka kokosowego z kawałkami kurczaka, kasztanami i grzybami wodnymi. Jak dla mnie, to zupa była trochę za mało wyrazista – ani to pikantna, ani to słodka. Spróbowałem jednak zup współtowarzyszy i szczerze polecam pikantny bulion Kuro. Nie udaliśmy się tam jednak dla zup, a dla samego sushi. Jako, że była nas czwórka, a chcieliśmy spróbować możliwie dużo – zdecydowaliśmy się na największy z oferowanych tam zestawów – Kuro Ro Ku, który składał się z 55 części składowych. Podane sushi nie rozczarowało mnie (to najważniejsze), ale też i szczególnie mnie nie zachwyciło. Wszystko było smaczne, niemniej poziom nie wybija się względem innych sushi barów w mieście. Zauważyłem jednak, że zapiekane specjały smakowały bardziej niż surowe. Być może to kwestia tego, że przy surowym sushi łatwiej ocenić jego poziom. Być może jednak ma to związek z tym, że pod koniec naszej wizyty (gdy domawialiśmy zapiekane) za barem pojawił się sushi master znany nam niegdyś z Sakany, a jak już wspominałem - szkoła Sakany jest moją ulubioną szkołą poznańskiego sushi. Skoro już porównujemy z innymi, to wspomnę o cenach - Kuro rzeczywiście jest trochę tańsze, niemniej nie odstaje, aż tak zbytnio od poznańskiej normy, mimo iż właściciele lokalu z pewnością nie płacą czynszu, takiego jak w centrum. Jest jednak w Kuro by Panamo coś co biję inne sushi bary na głowę – obsługa klienta! Są jeszcze pewne niedociągnięcia w postaci braku wyszukanych składników (np. małże arktyczne) i nie wykupionej póki co licencji na alkohol, niemniej obsługa Kuro robi wszystko, aby gość czuł się komfortowo. Ja tak się właśnie czułem gdy schłodzono i rozlano do kieliszków przyniesioną przez nas butelkę wytrawnej Cavy - Castillo Perelada. Niespodziewanie otrzymaliśmy też maki z krewetką w temperze, jako specjalny prezent od sushi mastera, a na koniec był jeszcze mały rabat dla stałych klientów!
Chciałbym mieć taki sushi bar w swojej okolicy i szczerze zazdroszczę mieszkańcom Polanki, że mają Kuro by Panamo. W moim przypadku nie widzę jednak sensu, aby jeździć tam przez całe miasto. Po prostu nie widzę nowej jakości - takiej której nie miałbym bliżej. Szczególnie polecam zatem mieszkańcom Rataj!
Jedzenie: 4
Obsługa: 5-
Wystrój: 4-
Jakość do ceny: 4
ONI:
KOSZTORYS DLA 4 OSÓB:
Sałatka Kimchi - 15 zł.
Zupa Kuro - 12 zł.
Zupa Tom Kha Gai - 12 zł.
Zupa Sake Miso x 2 - 20 zł.
Zestaw Kuro Rok Ku 55 szt. (9 szt. sashimi z 3 gatunków ryb, 6 szt. maki z zapiekaną tilapią, 6 szt. maki z łososiem, 6 szt. maki z krewetką w tempurze, 6 szt. maki wegetariańskie, 6 szt. husomaki z tuńczykiem, 5 szt. maki california z paluszkiem krabowym, 2 szt. nigiri z łososiem, 2 szt. nigiri z tuńczykiem, 2 szt. nigiri z białą rybą, 2 szt. nigiri z krewetką, 2 szt. nigiri z omletem) - 160 zł.
6 szt. maki z grillowanym węgorzem - 20 zł.
Dzbanek herbaty x 2 (wiśniowa i jaśminowa) - 14 zł.
Suma: 253 zł.
KOSZTORYS DLA 2 OSÓB:
Zupa Kuro - 12 zł.
Zupa Tom Kha Gai - 12 zł.
1/2 zestawu Kuro Rok Ku 55 szt. - 80 zł.
6 szt. maki z grillowanym węgorzem - 20 zł.
Dzbanek herbaty wiśniowej - 7 zł.
Suma: 131 zł.
PS Dla jednego z nieobecnych zamówiliśmy (na wynos) zestaw Kuro Ni w cenie 55 zł.
ŚREDNIA NASZYCH OCEN: 4.19
ADRES: Poznań, ul. Katowicka 81D/110
INTERNET: www.kuro.pl